Wyjaśniono: zmienione indyjskie prawo antymonopolowe i dlaczego Apple je kwestionuje
Opublikowany: 2025-12-01To właśnie ten spór prawniczy trafił na pierwsze strony gazet w Indiach i spowodował, że Apple skierował sprawę do sądu. Indie niedawno zmieniły swoje przepisy antymonopolowe. Wprowadzone zmiany nie podobają się wielu światowym markom, a jedną z najbardziej godnych uwagi jest Apple. Gigant technologiczny z Cupertino jako pierwszy zakwestionował te nowe przepisy – według Reuters Apple zwrócił się do Sądu Najwyższego w Delhi, aby zakwestionować nowe indyjskie prawo dotyczące kar antymonopolowych. Ale jakie jest prawo i dlaczego Apple nie jest z niego zbyt zadowolony? Jakie konsekwencje będzie miało to starcie dla indyjskiej przestrzeni technologicznej? Spróbujmy to dla Ciebie rozbić.

Przedmiotowa ustawa: Ustawa o konkurencji z 2002 r
Ustawa o konkurencji z 2002 r. to ustawa legislacyjna stworzona w celu regulowania konkurencji na rynku indyjskim. Ustawa ta zastąpiła starą ustawę o monopolach i restrykcyjnych praktykach handlowych (MRTP), sformułowaną w 1969 r., aby móc lepiej regulować praktyki marketingu New Age i marketingu cyfrowego. Nowa ustawa miała na celu wprowadzenie światowych standardów konkurencji i opierała się na zasadach ekonomicznych, które lepiej odpowiadały nowemu klimatowi rynku indyjskiego.
Celem ustawy o konkurencji jest „zapobieganie praktykom wywierającym niekorzystny wpływ na konkurencję, promowanie i utrzymywanie konkurencji na rynkach, ochrona interesów konsumentów oraz zapewnienie wolności handlu prowadzonego przez innych uczestników rynków w Indiach oraz w sprawach z nimi związanych lub ubocznych ”. W prostym języku angielskim chodziło o stworzenie konkurencyjnego rynku, dbając jednocześnie o interesy konsumentów i dbając o wolny i uczciwy handel. Na mocy ustawy powołano także Indyjską Komisję ds. Konkurencji (CCI), której zadaniem jest zapewnienie przestrzegania wprowadzonych przepisów i należytego stosowania kar w przypadku ich naruszenia.
Ustawa przewidywała kary za działania mogące przeszkodzić w zdrowej konkurencji. Firmy byłyby karane za nadużywanie swojej dominującej pozycji na rynku, ograniczanie produkcji, manipulowanie cenami, ograniczanie dostaw, blokowanie konkurencji itp. Na przykład, jeśli sieć fast foodów zajmuje pozycję dominującą na rynku i utrudnia nowemu przedsiębiorstwu założenie sklepu poprzez fałszowanie cen pasztetów lub bułek, CCI może wkroczyć i, jeśli sieć fast food zostanie uznana za winną, nałożyć karę.
Kary oparte na globalnym obrocie – nowelizacja, która wywołała spór
Od 2023 r. wprowadzono w ustawie nowe zmiany mające na celu dostosowanie jej do światowych standardów, ze szczególnym uwzględnieniem współczesnych praktyk rynkowych. Najważniejsza zmiana polegała na tym, że zgodnie z znowelizowanym prawem, w przypadku uznania przedsiębiorstwa za winnego zaangażowania się w jakiekolwiek działania antykonkurencyjne, mogła zostać ukarana w oparciu o obroty globalne, a nie krajowe. Oznacza to, że jeśli na przykład sieć fast foodów, o której mówiliśmy wcześniej, zostanie uznana za winną, nałożona kara będzie oparta na jej obrotach na wszystkich rynkach, a nie tylko w Indiach. Jeśli więc sieć prowadziła placówki za granicą, pod uwagę brane byłyby także jej obroty, a także obroty z branży fast food.
Co więcej, przy obliczaniu całkowitego obrotu uwzględniany będzie również obrót jakiejkolwiek innej działalności prowadzonej przez sieć (powiedzmy, odzież lub towary). Stanowi to wyraźne odejście od przeszłości, gdzie firma byłaby karana jedynie na podstawie obrotów osiąganych w Indiach, a kara była zbyt ograniczona do produktu lub rynku, na którym konkurowała. Mówiąc prościej, przedsiębiorstwa są obecnie karane za przekroczenie granicy przewidzianej w ustawie o konkurencji znacznie surowsze niż wcześniej.

„Ewidentnie arbitralne, niezgodne z konstytucją, rażąco nieproporcjonalne, niesprawiedliwe”: sprzeciw Apple
Nowelizacja zawierająca nową klauzulę karną jest, co zrozumiałe, problemem nie tylko dla Apple, ale dla wielu dużych korporacji technologicznych, które cieszą się silną pozycją (niektóre graniczącą z monopolem) w różnych segmentach rynku indyjskiego, a także mają znaczącą obecność za granicą. Apple jest pierwszą firmą, która zakwestionowała nową ustawę. I łatwo zrozumieć dlaczego – może wyrządzić mu krzywdę wykładniczo bardziej niż poprzednia edycja. Jeśli teraz zostanie uznany winnym, kara nałożona na Apple może wynieść nawet 38 miliardów dolarów, co stanowi 10 procent rocznego światowego obrotu Apple. Oznacza to, że Apple może zapłacić kwotę do około rupii indyjskich. 3,4 lakh crores, jeśli zostanie uznany za winnego angażowania się w działania antykonkurencyjne. To o ponad połowę mniej niż cały indyjski rynek smartfonów, który do końca roku ma osiągnąć wartość 50 miliardów dolarów. To także ponad jedna trzecia dochodu netto Apple za lata 2024-25 (112 miliardów dolarów). Kara na takim poziomie może naprawdę mocno uderzyć w spółkę z Cupertino.

Apple ma powody do obaw związanych z karą dzięki trwającej batalii antymonopolowej pomiędzy Apple a spółką-matką Tindera, Match i kilkoma indyjskimi start-upami. Spór dotyczy wysokiej prowizji pobieranej przez Apple od zakupów w aplikacji. Match argumentuje, że pobierane przez Apple opłaty sięgające 30% za zakupy w aplikacji mają niekorzystny wpływ na przychody i wzrost gospodarczy w kraju. Raport śledczy wydany w zeszłym roku również uznał Apple za winnego „nadużycia” na rynku aplikacji dla systemu operacyjnego iOS dla iPhone'a. Chociaż Apple zaprzeczył jakimkolwiek nieprawidłowościom, CCI nie wydała jeszcze ostatecznych ustaleń, w tym decyzji w sprawie kary.
Po nowelizacji szansa na poniesienie maksymalnej kary jest wystarczająca, aby sytuacja technologicznego giganta z Cupertino była trudna. W swoim 545-stronicowym pozwie Apple stwierdził, że „kara oparta na globalnym obrocie” byłaby „w sposób oczywisty arbitralna, niezgodna z konstytucją, rażąco nieproporcjonalna i niesprawiedliwa”. Firma zwróciła się do sądu o uchylenie poprawki dotyczącej globalnego obrotu lub ograniczenie kar wyłącznie do „odpowiedniego obrotu” w Indiach, w zasadzie wnosząc o nałożenie kary pieniężnej wyłącznie za obrót App Store, a nie za cały obrót.
Wszystko to działo się w czasie, gdy przychody Apple zarówno na rynku globalnym, jak i krajowym rosną. Roczne globalne przychody firmy wynoszą około 390-400 miliardów dolarów. Marka odnotowała także rekordowo wysokie przychody w Indiach w ciągu ostatnich 14 kwartałów, pomimo spadku ogólnej sprzedaży smartfonów.
Co więc może się wydarzyć dalej?
Wyrok w tej sprawie, niezależnie od okoliczności, ustanowiłby rewolucyjny precedens i zmienił sposób funkcjonowania rynku w Indiach. Utrzymanie przepisów może skłonić międzynarodowe marki działające w Indiach do przemyślenia swojej obecności w tym kraju pod groźbą gigantycznych kar. Byłoby to jednak dobre dla mniejszych podmiotów, a nawet konsumentów, ponieważ lepsze egzekwowanie prawa umożliwiłoby stosowanie bardziej uczciwych praktyk konkurencyjnych i mogłoby prowadzić do ogólniejszych cen usług i produktów bardziej przystępnych.
Jeśli sąd wyda orzeczenie na korzyść Apple, będzie to ogromna wygrana dla globalnych marek i choć uspokoi duże korporacje międzynarodowe w kraju, może zachęcić niektóre marki do stosowania praktyk antykonkurencyjnych, ponieważ kary nie będą już wygórowane. Sąd mógłby oczywiście znaleźć złoty środek między obiema skrajnościami, oferując Apple jakąś ulgę, utrzymując jednocześnie zmienione przepisy w mocy.
Jeśli chodzi o to, co się faktycznie stanie, bądźcie czujni. Ta sprawa może położyć podwaliny pod sposób działania innych marek i firm w Indiach.
